Cimoszewicz: Polska naśladuje Putina działającego bezprawnie na Krymie

Dodano:
Włodzimierz Cimoszewicz Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Nie ma bezpośrednich dowodów, że to Łukaszenka stoi za pojawieniem się migrantów na polsko-białoruskiej granicy –powiedział "Wyborczej" były premier Włodzimierz Cimoszewicz.

Zdaniem europosła sprawa migrantów przy polskiej granicy jest bardzo prosta - "jeżeli są ludzie, którzy potrzebują pomocy, to trzeba im pomóc". – To jest normalne, ludzkie zachowanie, tak się zachowuje człowiek przyzwoity, niezależnie od tego, czy dyktują mu to takie czy inne racje moralne czy religijne. Takie jest też stanowisko prawa, o czym wczoraj przypomniał Polsce Europejski Trybunał Praw Człowieka– stwierdził Cimoszewicz.

Jego zdaniem nie możemy mówić o bezpośrednich dowodach zaangażowania reżimu Łukaszenki w proceder przewożenia ludzi z Bliskiego Wschodu na granicę, a jedynie o poszlakach i domysłach.

Płot zagrożeniem dla zwierząt

Były premier wyraził również troskę o białowieską faunę w związku z budową płotu na polsko-białoruskiej granicy. Dzikie zwierzęta, żyjące na wolności nie znają pojęcia granicy między państwami. Migracja zwierząt jest czymś całkowicie naturalnym i właściwym. Jeżeli ten nieszczęsny płot z drutem kolczastym zostanie postawiony na terenie Puszczy Białowieskiej, to - przepraszam, że mówię o takich niby drobiazgach - np. rysie, żyjące w Puszczy Białowieskiej nie będą mogły przekraczać tej granicy, albo będziemy je znajdowali poszarpane na tym drucie kolczastym – bił na alarm Cimoszewicz.

Polityk zdziwił się również samym pomysłem wzmocnienia granicy, która jego zdaniem jest chroniona w wystarczający sposób. Ale jeżeli rzeczywiście trzeba wzmacniać, to niech zamontują tysiąc kamer, zamiast pięćdziesięciu tysięcy słupów. I będą mieli pełny obraz tego, co się dzieje na granicy – zaproponował.

Polska jak Rosja

Deputowany do Europarlamentu zauważył, że niewykonanie wyroku ETPC upodobniłoby Rzeczpospolitą do Rosji, która słynie z ignorowania postanowień europejskiego trybunału. Jego głębokie obawy wzbudziły także działania Straży Granicznej.

Oni powinni mieć identyfikatory z nazwiskiem, dystynkcje, powinni mieć oznaczenia jednostek czy formacji wojskowych, w których służą. To co się dzieje, to jest przecież pisz wymaluj, tylko inny kolor munduru, jak to co się działo na Krymie siedem lat temu, kiedy pojawili się ludzie i nie wiadomo było kim są. Czy są żołnierzami, skąd są itd. Ta symbolika jest wprost okropna. Polska naśladuje Putina działającego bezprawnie na Krymie, w tej chwili, na swym własnym terytorium – ocenił Włodzimierz Cimoszewicz.

Źródło: wyborcza.pl, DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...